To była nasza pierwsza tak daleka
podróż samochodem, we trójkę.
Trasa do pokonania: Gdańsk-Vicchio
(miejscowość położona około 50 km od Florencji) około 1750 km w jedną stronę.
Podczas tej podróży zrobiliśmy
łącznie ok. 4400 km.
O tym jak przetrwać tak długą podróż i sprawić, żeby była przyjemnością w poprzednim poście: Nasze sposoby na długie podróże autem z dzieckiem.
Z góry zaznaczam, że nie należymy do
osób, które podróżują ekstremalnie i które survival mają we krwi.
Wprost przeciwnie. Jesteśmy raczej wygodniccy. Na tyle, na ile jest to
oczywiście możliwe, lubimy czuć się komfortowo, zarówno w
podróży, jak i na miejscu.
Wyjechaliśmy z Gdańska w sobotę około godziny 15, na miejscu w Vicchio byliśmy w niedzielę po godzinie 22. Po drodze
mieliśmy kilka przystanków na posiłki, toaletę, wybieganie się,
zabawę na placach zabaw, no i na nocleg w Niemczech. (Przyjemny hotel zur Post zaraz przy drodze. W bawarskim stylu, z pysznym śniadaniem z regionalnymi produktami). Powrót według tego samego schematu.
Wyjazd podzieliliśmy na dwie części. Pierwszy tydzień spędziliśmy w Toskanii, kolejny w Lombardii.
Oboje z mężem kochamy Włochy,
włoskie smaki i styl życia. W trakcie poprzednich wyjazdów (nie
licząc tych studenckich pod namiotem ;)) bywaliśmy głównie w
dużych, turystycznych miastach, a spaliśmy w mniej lub bardziej
klimatycznych hotelach. Tym razem chcieliśmy poznać "prawdziwą" Toskanię.
Miało być komfortowo, ale
jednocześnie w tradycyjnym stylu. Z prawdziwą regionalną kuchnią.
Świeże powietrze z dala od wielkich
miast, czas dla nas i dla Leny i relaks.
Czy się udało? W 100%. Noclegi zarezerwowaliśmy z dużym wyprzedzeniem. Wybór padł na Agriresort and Spa Fatorria I Ricci-piękną rezydencję, położoną pośród wzgórz Mugello, niedaleko małego, spokojnego miasteczka Vicchio. Na miejscu przywitali nas niezwykle serdeczni gospodarze, którzy opowiedzieli nam bogatą historię tego miejsca. Piękne rustykalne wnętrza, cisza, spokój, cudowne widoki z okna, ogród z basenem. Codziennie rano na śniadania regionalne sery i szynki, pieczywo i ciasta własnego wypieku, warzywa z przydomowego ogrodu i doskonała oliwa z oliwek własnej produkcji, którą zakupiliśmy od gospodarzy i do dziś kosztujemy w domowym zaciszu.
Czy się udało? W 100%. Noclegi zarezerwowaliśmy z dużym wyprzedzeniem. Wybór padł na Agriresort and Spa Fatorria I Ricci-piękną rezydencję, położoną pośród wzgórz Mugello, niedaleko małego, spokojnego miasteczka Vicchio. Na miejscu przywitali nas niezwykle serdeczni gospodarze, którzy opowiedzieli nam bogatą historię tego miejsca. Piękne rustykalne wnętrza, cisza, spokój, cudowne widoki z okna, ogród z basenem. Codziennie rano na śniadania regionalne sery i szynki, pieczywo i ciasta własnego wypieku, warzywa z przydomowego ogrodu i doskonała oliwa z oliwek własnej produkcji, którą zakupiliśmy od gospodarzy i do dziś kosztujemy w domowym zaciszu.
Każdego ranka budził nas sielski
widok pokrytych mgłą wzgórz. Leniwie budziliśmy się,
schodziliśmy na śniadanie, później czas spędzaliśmy głównie w
ogrodzie przy basenie albo spacerując wśród tamtejszych winnic i gajów oliwnych. Wieczorami jeździliśmy do oddalonego o ok. 3 km miasteczka na zakupy i kolacje w małych restauracjach. Koniecznie trzeba tam pamiętać o sjeście. W dużych, turystycznych miastach tego nie odczujemy. Tam i owszem. W godzinach popołudniowych, a czasem nawet wieczornych (18-19) w niektórych restauracjach nie zjemy posiłku, podobny problem może być ze zrobieniem zakupów.
Dwa razy w roku – na Sylwestra i w
trakcie obchodów dni Vicchio, to małe miasteczko odżywa.
Traf chciał, że razem z naszymi
gospodarzami mogliśmy wziąć udział w festynie z tej okazji.
Poznaliśmy typowe regionalne przekąski i potrawy, posłuchaliśmy lokalnych
zespołów, a Lenka miała szansę potańczyć i pobawić się z
tamtejszymi dziećmi.
Przegadane godziny, wypite litry wina, zjedzone kilogramy wyśmienitego sera i oliwek, także tych prosto z drzewa. Ten tydzień pozwolił nam się totalnie zrelaksować i wskoczyć na wolniejsze tory.
Przegadane godziny, wypite litry wina, zjedzone kilogramy wyśmienitego sera i oliwek, także tych prosto z drzewa. Ten tydzień pozwolił nam się totalnie zrelaksować i wskoczyć na wolniejsze tory.
Jeden dzień przeznaczyliśmy na wypad
do Florencji, ale o tym w oddzielnym poście Rodzinny spacer po Florencji. Tu wrzucam tylko kilka fotek na zachętę. :)
P.S. Nie mogliśmy sobie odmówić przyjemności z obejrzenia filmu Pod słońcem Toskanii.;)
P.S. Nie mogliśmy sobie odmówić przyjemności z obejrzenia filmu Pod słońcem Toskanii.;)
Lombardia
Całkowita zmiana klimatu.
Kurz, hałas
i...niezapomniane przeżycia, nie tylko dla fana Formuły i Ferarri,
ale także dla jego żony i córki. ;)
Nie muszę pewnie pisać, że nie jestem wielką
fanką formuły i że miała to być frajda głównie dla
mojego męża. Przyznaję jednak, że wszyscy bawiliśmy się
świetnie. Lenka do tej pory wspomina jak szybko jeździły samochody. :) Pierwszą połowę wyścigu obejrzała z ogromnym zainteresowaniem, a drugą przespała. :) Wokół toru panował niesamowity klimat wielkiego, rodzinnego pikniku. Mnóstwo rodzin z dziećmi, stoiska z gadżetami i jedzeniem, muzyka, tańce. Jedno, wielkie święto dla Włochów. Po przeczytaniu opinii na forach internetowych i konsultacjach ze znajomymi, którzy brali już udział w podobnych imprezach, kupiłam bilety tzw. General Admission. Stwierdziłam, że na chwilę obecną to rozwiązanie będzie dla nas najlepsze. Dzięki temu mogliśmy się swobodnie przemieszczać i całą akcję na torze oglądać z różnych punktów, a także korzystać z atrakcji z dala od toru. Swobodnie rozłożyć koc, schować się w cieniu i pobiegać bez żadnych krępacji. (Siedzenie z dzieckiem w ogromnym hałasie i upale na trybunach w jednym miejscu, jakoś mnie nie przekonywało, tym bardziej, że nie do końca wiedziałam jak Lena zareaguje na takie atrakcje).
Jezioro Como i okolice
Como jest jednym z najgłębszych jezior
w Europie. Położone jest w Alpach, na północy Włoch.
Niesamowity krajobraz
gór, uroczych miasteczek i czystej wody, niejednokrotnie stanowił tło filmowe. To tutaj kręcono "Casino Royale" czy "Gwiezdne Wojny: Atak
Klonów", a wiele sławnych osób ma tu swoje rezydencje min. Brad
Pitt, Madonna czy George Clooney.
Na początku zwiedziliśmy malownicze miasto o tej samej nazwie.
Como to miasto typowo nastawione na turystykę. Sporo tu hoteli, także tych bardziej luksusowych, restauracji, barów, kawiarni.
Przeszliśmy się po pięknej starówce, wstąpiliśmy do Katedry, urządziliśmy sobie spacer bulwarem wzdłuż jeziora podziwiając okolicę. Mimo, że turystów jest tu bardzo dużo mieliśmy wrażenie, że nie jest tak tłoczno jak we Florencji, Rzymie czy Mediolanie.
Później kierowaliśmy się na północ. Wycieczka autem wzdłuż linii brzegowej to czysta przyjemność i dostarcza niezapomniany wrażeń. Nastawialiśmy się na piękne widoki, ale rzeczywistość okazała się jeszcze piękniejsza. Pokonaliśmy około 50 km. przejeżdżając przez małe miasteczka, mijając po drodze kamienne budynki i zachwycając się widokami. Zatrzymaliśmy się w niewielkiej miejscowości-Gravedona. Tutaj jeśli chodzi o noclegi zadziałaliśmy spontanicznie i zarezerwowaliśmy je dopiero z drogi. Wielkiego wyboru już wtedy nie mieliśmy, zatrzymaliśmy się w niewielkim, 3-gwiazdkowym hotelu Regina, położonym nad samym jeziorem, co gwarantowało cudowne widoki przez cały dzień. Do dyspozycji mieliśmy pokój z dużym balkonem z widokiem na jezioro, prywatną kamienistą plażę, wypożyczalnię rowerów (w dodatku bezpłatną-co się rzadko zdarza), no i kameralny, czysty basen, również z widokiem na jezioro. Jedzenie było bardzo dobre, a obsługa niesamowicie przyjazna. Minusem był brak klimatyzacji, w nocy bywało za gorąco, no i sam wystrój wnętrz. ;)
A samo miasteczko? Było niezwykle urokliwe i spokojne, tylko wieczorami odżywało. Mieliśmy wrażenie, że wszyscy idą wtedy na lody do Gelateria La Carapina, jedzą je na ławkach wzdłuż promenady i relaksują się nad spokojnymi wodami jeziora. Swoją drogą te lody faktycznie były wyśmienite. :)Przeszliśmy się po pięknej starówce, wstąpiliśmy do Katedry, urządziliśmy sobie spacer bulwarem wzdłuż jeziora podziwiając okolicę. Mimo, że turystów jest tu bardzo dużo mieliśmy wrażenie, że nie jest tak tłoczno jak we Florencji, Rzymie czy Mediolanie.
Później kierowaliśmy się na północ. Wycieczka autem wzdłuż linii brzegowej to czysta przyjemność i dostarcza niezapomniany wrażeń. Nastawialiśmy się na piękne widoki, ale rzeczywistość okazała się jeszcze piękniejsza. Pokonaliśmy około 50 km. przejeżdżając przez małe miasteczka, mijając po drodze kamienne budynki i zachwycając się widokami. Zatrzymaliśmy się w niewielkiej miejscowości-Gravedona. Tutaj jeśli chodzi o noclegi zadziałaliśmy spontanicznie i zarezerwowaliśmy je dopiero z drogi. Wielkiego wyboru już wtedy nie mieliśmy, zatrzymaliśmy się w niewielkim, 3-gwiazdkowym hotelu Regina, położonym nad samym jeziorem, co gwarantowało cudowne widoki przez cały dzień. Do dyspozycji mieliśmy pokój z dużym balkonem z widokiem na jezioro, prywatną kamienistą plażę, wypożyczalnię rowerów (w dodatku bezpłatną-co się rzadko zdarza), no i kameralny, czysty basen, również z widokiem na jezioro. Jedzenie było bardzo dobre, a obsługa niesamowicie przyjazna. Minusem był brak klimatyzacji, w nocy bywało za gorąco, no i sam wystrój wnętrz. ;)
Kąpiele w jeziorze i w basenie,
wycieczki rowerowe wzdłuż brzegu, pyszne jedzenie w okolicznych
knajpkach, wieczorne spacery po promenadzie Gravedony zapadną nam na długo w
pamięci. :)
N.
N.
Piękne zdjęcia, ciekawe wpisy. Zrelaksowalam się czytając. Mamy dzieci w podobnym wieku, pokazujesz że podróże z dzieckiem wcale nie muszą być męczarnią, niemniej jednak to zależy od dziecka, ale dajesz nadzieje, ze to do wykonania. Czekam na wiecej i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za pierwszy komentarz. :) Oczywiście, że wszystko zależy od dziecka, dlatego staram się nie pisać uniwersalnych porad, tylko raczej opisywać nasze doświadczenia. :) Również pozdrawiam. Kolejne wpisy w trakcie realizacji. :)
Usuń