Długi weekend-majówka w sercu Bieszczad Hotel Arłamów

wtorek, 9 maja 2017
data:post.title


Marzyłam o wyjeździe w Bieszczady. Marzyłam o wspaniałych widokach i błogości, a od kiedy zobaczyłam ofertę na jednym z portali, marzyłam o Arłamowie.

Nareszcie udało nam się pojechać i sprawdzić na własnej skórze, czy Arłamów faktycznie jest tak atrakcyjny, jak go malują. Czy warto było jechać prawie 700 km na kilka dni na majówkę?

Wyjazd do Arłamowa planowaliśmy już od jakiegoś czasu. Najpierw w planach były ferie zimowe, ale niestety za późno się zdecydowaliśmy i rozczarowaliśmy z powodu braku wolnych miejsc w pasującym nam terminie. Kolejną nadarzającą się okazją była wyjątkowo długa, tegoroczna majówka. Tym razem się udało. Dokonując rezerwacji nie zważaliśmy na pogodę, tym bardziej, że oferta hotelu była obiecująca.

Ale zacznijmy od początku.
Arłamów to miejsce z bogatą historią. Dawniej, w części zwanej Rezydencją, mieścił się ośrodek rządowy, w którym gościli znani politycy. To tutaj także internowany był Lech Wałęsa.



Sam ośrodek jest ogromny, ale pomimo pełnego obłożenia nie było to wcale odczuwalne.
Jedynie na śniadaniach i obiadokolacjach dało się zauważyć, jak dużo gości przebywa aktualnie w hotelu. 













Usytuowany na szczycie wzgórza Hotel Arłamów, gwarantuje piękne widoki na góry, lasy i doliny. Ogromną zaletą jest brak innych zabudowań w okolicy hotelu. Wieczorami na zewnątrz można się delektować ciszą i spokojem.







To nie tylko idealne miejsce na relaks i ucieczkę z miasta, ale także doskonałe miejsce do aktywnego odpoczynku oraz spędzenia czasu z dziećmi.

Infrastruktura hotelowa robi wrażenie: baseny, boiska, hale sportowe, stadnina koni, korty tenisowe, ściana wspinaczkowa, pole golfowe, squash, strzelnica, kręgielnia, siłownie, fitness...Nie sposób chyba wymienić wszystkiego.









Z atrakcji dla dzieci należy wymienić zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny plac zabaw, zwany Przedszkolem. Jest też sala plastyczna i sala gier. We wszystkich miejscach można skorzystać z opieki Pań animatorek albo z organizowanych przez nie zajęć. W strefie basenowej dla najmłodszych wydzielono sporej wielkości brodzik z bardzo ciepłą wodą.









Kąpiąc się w całorocznym basenie zewnętrznym i w jacuzzi na skraju wzniesienia można podziwiać piękną okolicę oraz stado jeleni i saren.  






I to jest moim zdaniem właśnie największa zaleta tego miejsca, połączenie hotelowego komfortu z poszanowaniem i bliskością natury.

Ogromne wrażenie zrobiła na nas także kryta ujeżdżalnia koni połączona z hotelem łącznikiem. Umożliwia ona korzystanie z lekcji jazdy konnej przez cały rok, ale także obserwowanie treningów bez wychodzenia z hotelu.








Dodatkowo należy wspomnieć, że w okresie zimowym funkcjonują tu dwa wyciągi narciarskie i szkółka.

Wysoki poziom obsługi, jedzenie bardzo dobre i różnorodne. Miłym akcentem do śniadań był szampan dla gości i wiejski stół z regionalnymi wyrobami, a restauracja a'la carte trafiła w nasze gusta kulinarne idealnie.




Na koniec pobytu mieliśmy przyjemność uczestniczyć w występie Marcina Dańca, którego oboje uwielbiamy, a także zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.


Aby być obiektywnym należałoby wymienić także minusy. W zasadzie znaleźliśmy dwa. Pierwszy to godzina zamknięcia wewnętrznego placu zabaw dla dzieci (19 to zdecydowanie zbyt szybko), a drugi to...odległość od Gdańska. ;)


N.

1 komentarz